• Parę słów wstępu

Alpy
 • Dojazd i uwagi
 • Chamonix i okolice

Verdon
 • Kanion i atrakcje

Morze Śródziemne
 • Kempingi

Pireneje
 • Andora
 • Gavarnie
 • Lourdes

 • Parę uwag praktycznych

 • Galeria


• Księga Gości i komentarze
• Strona Główna

(c) xaltuton 2010
PIRENEJE

Lourdes




Bazylika w Lourdes.
      Wyjeżdżając z Andory, kierowaliśmy się na Gavarnie - jednak niezwykle kręte drogi i mocno górzysty teren dawały nam się we znaki. Przydała się też tania benzyna z Andory, ponieważ nigdzie po drodze nie było stacji z LPG. Trasa ciągnęła się niemiłosiernie, zdecydowaliśmy się więc na nocleg w okolicy Lourdes (przydała się książeczka z adresami hoteli Formule 1 wzięta zupełnie przypadkiem na zasadzie "a może się przyda"). Lourdes, Lourdes, Lourdes... coś nam mówiła ta nazwa..., ale chyba ze zmęczenia nie byliśmy w stanie połączyć tego z niczym konkretnym. Jadąc przez miasto pełne ludzi, nagle zauważyliśmy... ogromną bazylikę. No i przypomnieliśmy sobie, przecież to jeden z największych na świecie ośrodków kultu Maryjnego i cel pielgrzymek ludzi z całego świata.

      Przy grocie, nad którą stoi kościół, są bardzo wąskie i często jednokierunkowe uliczki. Parkingi są płatne. Za parking miejski tuż przy świątyni płaci się 1,60 euro za 1 godzinę, ale właściwie w całym miasteczku jest problem z zaparkowaniem - i nie mam tu na myśli darmowych miejscówek ale również te płatne... po bezskutecznym i nieco irytującym jeżdzeniu w kółko po uliczkach znajdujemy wreszcie jakiś piętrowy parking... na którejś z kondygnacji jest w końcu wolne miejsce. Uff. Stąd tylko parę kroków do bazyliki.
      Kolejka do samej groty z figurką Matki Boskiej, gdzie miało miejsce ukazanie i gdzie można dotknąć skały, to pewnie parę godzin stania, a atmosferę uniesienia czuć wszędzie. Można nawet nabrać wodę ze źródełka w buteleczki po 1 euro, ale na szczęście tutaj nie trzeba odstać swojego.

Grota objawienia.
Wokół samej bazyliki widziamy mnóstwo ludzi, całe wycieczki i zorganizowane grupy, ale także pojedyńczych turystów takich jak i my. Widok czasami przybija, bo widać wielu niepełnosprawnych, chorych, wyglądających czasami na umierających i liczących w ostatniej chwili na cud, uzdrowienie... wchodzimy też do samej bazyliki i tu także panuje atmosfera cierpienia i wielkiej modlitwy - jak wielką moc musi mieć to miejsce?!


Lourdes, chociaż byliśmy w nim krótko, zapada w pamięć.

Wróć Dalej