• Parę słów wstępu

Alpy
 • Dojazd i uwagi
 • Chamonix i okolice

Verdon
 • Kanion i atrakcje

Morze Śródziemne
 • Kempingi

Pireneje
 • Andora
 • Gavarnie
 • Lourdes

 • Parę uwag praktycznych

 • Galeria


• Księga Gości i komentarze
• Strona Główna

(c) xaltuton 2010
PIRENEJE

Andora




Zabudowa Andory.
      W Pirenejach wyznaczyliśmy sobie dwa główne miejsca do zobaczenia: Andorę (małe księstwo w Pirenejach leżące na granicy hiszpańsko-francuskiej) oraz stolicę Pirenejów - Gavarnie. Przez zupełny przypadek trafiliśmy jeszcze do Lourdes, ale o tym napiszę później.

      Jadąc do Andory, przekroczyliśmy granicę francusko-hiszpańską. Trasa była trudna z powodu odległości i relatywnie wolnej jazdy, z dużymi zmianami wysokości nad poziomem morza. Na około 200 km odcinek potrzebowaliśmy aż 5 godzin. Skutek tego był taki, że mieliśmy potem mniej czasu na zobaczenie tego pięknego księstwa. Zmodyfikowany plan wyglądał więc następująco - zobaczyć najwięcej jak się da przez szyby samochodu, zrobić zakupy wolnocłowe i paliwowe, zobaczyć stolicę wieczorem, przenocować, a następnego dnia, jeśli będzie taka możliwość, wjechać kolejką na szczyt i ruszyć w dalszą drogę.

Centrum stolicy nocą.
      Sama Andora jest bardzo mała, jednak ludzie tam mieszkający wykorzystują każdą wolną przestrzeń w celach mieszkalnych. Budują nawet tam, gdzie nam wydawałoby się to niemożliwe. Jest to bardzo nowoczesne w wyglądzie księstwo, w którym po raz pierwszy widzieliśmy np. na skrzyżowaniach liczniki do odmierzania czasu. Nocą stolica przypomina trochę Manhatan w pomniejszeniu - rozśwetlone budynki, drogi, sklepy... zdecydowanie warto wybrać się na piesze zwiedzanie stolicy nocą.

Stolica nocą.
      Na miejsce dojechaliśmy późnym popołudniem i byliśmy tak zmęczeni, że nie chciało nam się szukać innego kempingu aniżeli ten, o którym czytaliśmy przed wyjazdem. To był błąd. Kemping Mitxeu mimo, że mały, kameralny i z najczystszymi jak dotąd łazienkami, miał jedną główną wadę, która przejeżdżającym przez Andorę podróżnikom może dość mocno doskwierać - był położony 12 km za stolicą, czyli za Andorą La Vella. Za 2 osoby, samochód i namiot zapłaciliśmy 14 euro za noc. Na kempingu było dosłownie tylko parę namiotów, co tak naprawdę bardzo nam odpowiadało.
      Pireneje, te andorskie, są malownicze, choć niskie. Niestety po świeżo widzianych Alpach, nie zachwycają tak jak mogłyby na świeżo. W okresie, w którym przebywaliśmy na tym terenie, niestety większość kolejek górskich była zamknięta (a przecież był środek sezonu!). Udało nam się odnaleźć jedną czynną, która zresztą nie cieszyła się i tak zbyt dużą popularnością. Być może dlatego, że nie są to bardzo wysokie góry i większość turystów nastawia się a trekking, aniżeli leniwe wjeżdżanie i zjeżdżanie kolejkami. Niezależnie jednak od przyczyny, wyglądało to dość zagadkowo i dziwnie.

      Cała Andora jest strefą wolnocłową, stąd tyle tu sklepów wielu znanych marek. Jak zauważyliśmy ceny rzeczywiście są trochę niższe niż np. we Francji, ale żeby jechać tam tylko po to, to się po prostu nie opłaca. Opłaca się za to kupić alkohol i benzynę - co też zresztą uczyniliśmy. Szczerze powiedziawszy, to kupiliśmy więcej niż mogliśmy i obawialiśmy się przejścia granicznego... ogromną ulgę sprawili nam celnicy kontrolując jeden samochód przed nami, a nas przepuszczając wolno. Warto tutaj wyjaśnić, że wjazd do tego państewka odbywa się płynnie i tylko stojąca na poboczu straż graniczna na wyrywki zatrzymywała samochody do kontroli.

Wróć Dalej