• Parę słów wstępu
  • Hotel[e]
  • Plaża i rafa

  •    Galeria z Sharmu
       Księga Gości i komentarze

    Strona Główna

    (c) xaltuton 2014
    Egipt - Sharm el Sheikh

    Dreams Vacation & Dreams Beach




    Przed wjazdem do Dreams Vacation.

         Wylot o 6 rano, samolot z zajętymi 100 miejscami (na 160+). 4.5 godziny lotu to dość, żeby wiele rzeczy sobie jeszcze raz przemyśleć i dodatkowo się zestresować... Nikt jednak nie próbował porwać samolotu, nikt też nie strzelił do nas z bazooki przy podchodzenu do lądowania - ot lot jak wiele innych; pewną dawkę emocji zapewnił nam tylko sam pilot, który tuż przed pasem bardzo gwałtowanie obniżył lot maszyny tak, że chyba wszystkim żołądki podeszły pod gardło - na tak małej wysokości manewr był bardzo niepokojący. Do dziś nie jestem pewien, czy było to zamierzone, czy trafił się jakiś mały prąd zstępujący...
         Po paru stopniach Celsjusza w Polsce, na lotnisku witają nas 30 stopniowe upały i bezchmurne niebo. Wyjątkowo szybka odprawa na lotnisku, pakujemy się w autobus i jedziemy do naszego hotelu - razem z nami wysiadają jeszcze 4 osoby. Jeszcze podczas jazdy cały czas jestem dość podejrzliwy i ciągle pamiętając o wybuchu autokaru w Tabie, szukam za oknem czegoś podejrzanego, czegoś, co nie pasuje do reszty... lekko spięty, jestem gotowy rzucić się w każdej chwili i natychmiast obezwładnić potencjalnego zamachowca... na szczęscie jazda trwa tylko z godzinę, więc za bardzo nie udaje mi się nakręcić... :-)

    Panorama recepcji.

         Hotel Dreams Vacation jest 4 gwiazdowy. Pierwsze wrażenia pozytywne. Recepcja schludna i bez przepychu, nie ma też niczego, co by raziło. Jest trochę foteli i kanap do siedzenia, a z tyłu pomieszczenia znajduje się jedyny całodobowy bar na terenie hotelu. Tuż za ladą recepcji są 2 płatne stoiska do internetu oraz mała "kanciapa", gdzie biura podróży wywieszają informacje dla swoich turystów. Dalej (ale ciągle w pomieszczeniu recepcji) znajduje się bankomat oraz parę sklepików - możemy tutaj kupić jakieś oklepane pamiątki z Egiptu, ale też napoje, słodycze czy rzeczy typu zestaw ABC do snurkowania, kremy do opalania itd. Jest też sklep z biżuterią i zegarkami. Ceny w sklepikach? Nie porównywałem, ale np. półtoralitrowa woda niegazowana to koszt 1$, więc to tak tylko ze 2,3x drożej niż "na mieście". Niedaleko też znajduje się punkt medyczny szumnie nazwany "Clinic" z widocznym z chodnika łóżkiem szpitalnym, nie sprawiającym jednak większego zaufania...
         Zwyczajowo po wypełnieniu kart w recepcji, musimy zostawić bagaże i poczekać na przyznanie numeru pokoju. W tym czasie czeka na nas już obiad, ale o jedzeniu w hotelu napiszę później. Po powrocie z jedzenia dostajemy kartę do pokoju oraz drugą na plażowe ręczniki. Hotelowego boya informujemy o naszym numerze pokoju, ten ładuje nasze walizki i po 2 minutach jesteśmy już na miejscu. Na wręczany bakszysz reaguje dość nietypowo, jakby był zdziwiony i muszę ponawiać propozycję, ale w końcu się decyduje wziąć. Dowiaduję się przy okazji, że ich "boss" źle na to patrzy. Hmm, ciekawe czy to fałszywa skromność i aktorstwo, czy rzeczywiście było w tym ziarno prawdy - w każdym bądź razie zostawiane na biurku drobne kwoty dla sprzątajacych pokoje znikały bezproblemowo :-) Czyli było jak to w Egipcie jest.

    Widok po burzy z balkonu pokoju 5406. Budynek za
    basenem to restauracja główna.
         W międzyczasie zmieniamy pokój, bo prosiliśmy na piętrze, a dostaliśmy na dole. Okazuje się, że są dość znaczne różnice w ich wyglądzie. Ten pierwszy był lekko ponury i sprawiał wrażenie wyposażonego w jakieś starsze meble, drugi - jasny, z balkonem oraz urządzony bardziej eleganacko. Nr pokoju 5406, pokoje zamieniono nam bez żadnych dopłat, po prostu zwróciliśmy uwagę, że prosiliśmy na piętrze (taką prośbę, jeszcze w Polsce, wpisało również do karty biuro podróży).
         Budynki mieszkalne Dreams Vacation są jednopiętrowe i są rozmieszczone wokół basenów, nasz jest już za basenami i ciut dalej od restauracji, ale plusem jest bliżej do plaży. Pokój powiela wygląd z Brayki i Titanica, zastanawiam się, kiedy w końcu trafimy na inny układ pomieszczeń i rozmieszczenie mebli :-) Jest czysto, oczywiście to nie Europa, ale tylko mocno czepliwi mieliby się o co przyczepić jeśli chodzi o czystość. Jest TV kineskopowy (TV Polonia, reszta kanałów rosyjsko-arabska), pod spodem mała lodówka. Lodówka jest pusta i nic do niej nie wkładają, więc zaopatrzenie w wodę we własnym zakresie z dystrybutora obok baru przy restauracji głównej. Lodówka pracuje prawdopodobnie na ogniwach Peltiera więc jej wydajność jest słaba, bo względna w stosunku do temperatury otoczenia, więc na mocno zimne napoje nie ma co liczyć. W naszym pokoju klimatyzacja działała skutecznie, ale nie wszystkie nastawy z panelu sterowania były dostępne, wyglądało, jakby część ustawień była ignorowana. Łazienka dysponowała suszarką i zepsutym korkiem odpływu z wanny - raz wciśnięty nie dał się wyciągać. Więc juz więcej go nie wciskaliśmy. Prysznic to moja ulubiona rączka a nie na stałe zamontowany kurek, za to regulacja temperatury wody to było wyzwanie - praktycznie niemożliwe było ustwienie dowolnej. Nawet, jeśli już już wydawało się nam, że jest ok, to za chwilę leciał prawie wrzątek, aby za chwilę zimny strumień. Przy odrobinie ekwilibrystyki i wyczucia można było się wstrzelić "pomiędzy", gdzie przez parę sekund temperatura lecącej wody była idealna :-) Podnosząc swój próg wytrzymałości można było ten czas jeszcze o parę sekund wydłużyć... :-) Ale poza tymi drobnymi niedogodnościami, wrażenia z pokoju były pozytywne. Aha, i jeszcze jedno. W pokoju jest oczywiście sejf więc można w nim trzymac swoje precjoza zupełnie za darmo.

    Baseny części Vacation.

         Dreams Vacation nie ma bezpośredniego dostępu do morza, takim dostępem morze pochwalić się bliźniaczy hotel Dream Beach. Różnica cenowa między tymi dwoma hotelami wynosiła ponad 300 zł. za osobę i osobiście zdecydowaliśmy się na tańszą wersję zaoszczędzone pieniądze przeznaczając na dodatkowe nurkowanie. Oba hotele tworzą jeden ogromny kompleks, po którym możemy się poruszać bez najmniejszego problemu, a także korzystać z atrakcji obydwu. Jedyną rzeczą, do której nie mamy dostępu, to do głównych posiłków w głównej restauracji Beach; tutaj musimy się żywić w Vacation, niemniej przekąski oraz napoje są już dla nas dostępne wszędzie. Pomiędzy hotelami brak jest wyraźnej granicy, niemniej postaram się w kilku punktach je porównać.

         Dostęp do morza - tutaj zdecydowanie wygrywa Dreams Beach, z Dreams Vacation trzeba kawałek podejść - od najdalej położonych budynków spacerkiem około 5 minut. Dobra wiadomość jest taka, że nie przechodzi się przez żadne drogi ani nie wychodzi poza kompleks hotelowy, spaceruje się alejkami pomiędzy budynkami mieszkalnymi. O plaży oraz przyhotelowej rafie napiszę w osobnym rozdziale.


    Podgrzewany basen części Beach.

         Baseny - w mojej ocenie tutaj z kolei wygrywa Vacation - po prostu basenów jest więcej i są większe, mają też ciekawsze, powykręcane kształty - daje to większe mozliwości prywatności. Na plus Beach można zaliczyć bar wodny (w marcu był nieczynny) oraz podgrzewany mały basen - okrągły, kilkanaście metrów średnicy (uwaga: znajduje się on w zupełnie innym miejscu - na dole przy morzu, obok grillhouse, a więc szukamy go nie przy głównym basenie z wyspą. W marcu woda w tym basenie była podgrzana). Beach dysponuje też basenem o głębokości 2.80m., podobny basen jest też pod stronie Vacation, tam jest jednak nieco głębszy - ma 3.45m. Oba te baseny są jednak małe i niestety okrągłe (średnica około 7-8 metrów), bardziej przypominają oczka wodne a nie klasyczne baseny. Jeśli chodzi o dostepność leżaków, to w tym okresie świeciły pustkami.


    Część Vacation. Na pierwszym planie basen o głębokości 3.45m.

         Hotelowe życie - w marcu nieco więcej się działo w Beach. Wieczorne animacje odbywały co prawda codziennie w obydwu hotelach, ale w Beach jakieś pokazy potrafiły sie odbywać także w dzień. Minimalistyczne, ale jednak.... :-)

    Widok spod basenowego baru Vacation.

    Więcej ludzi gromadziło się w ciągu dnia także przy głównym basenie w Beach, gdzie jakieś animacje odbywały się także po południu, dodatkowo był tam zdecydowanie większy wybór przekąsek pomiędzy posiłkami. W tym czasie baseny w Vacation wyglądały na lekko wymarłe i na leżakach widziało się dosłownie paru ludzi (w sezonie na pewno jest inaczej). Chciałbym tutaj jednak zwrócić uwagę na pewną kwestię: otóż ogólnie w obu hotelach było w tym okresie bardzo mało ludzi, nie wiem, czy obłożenie sięgało nawet 25%... wynikało to prawdopodobnie ze wspomnianej na wstępie sytuacji w Egipcie oraz przedsezonowego terminu.


    W Dreams Beach.

         Po stronie Beach znajdziemy też duży shisha bar ze świetnym widokiem z łóżek na wybrzeże Hadaby (4$ za shishę płacone na miejscu, dodatkowo w barze serwowane sa napoje i alkohole z All Inclusive), miejsce zabaw dla dzieci, wspomniany grillhouse, jest też trochę więcej (niż po stronie Vacation) sklepików przy recepcji, więcej barów, kort tenisowy, duża szachownica do gry w szachy oraz jakieś lokalne centrum nurkowe - generalnie całość kompleksu można podsumować w ten sposób: zdecydowanie bardziej atrakcyjne niż część Vacation, jeśli więc zależy nam by być bliżej tych wszystkich atrakcji i bliżej plaży, to bierzmy ten właśnie hotel. Ale jeśli uważacie, że wolicie zapłacić parę stów mniej za hotel kosztem parominutowego chodzenia między kompleksami, to hotelowi Vacation trudno coś dodatkowowo zarzucać.


    Beach. Panorama na shisha bar.

         Jedzenie - na wstępie krótkie podsumowanie: bardzo mały wybór ale smacznie. Być może mała ilość jedzenia wynikała z małej ilości hotelowych gości, ale fakty jednak są niezbite - minimalistyczny wręcz wybór, zdecydowanie najmniejszy, jaki do tej pory mieliśmy w Egipcie, za to jedzenie mi smakowało.

    Vacation po burzy.

    Żeby tego było mało, to hotel nie dysponował żadnym dostępnym bezpośrednio gościom dystrybutorem - napoje gazowe polewali kelnerzy, a nienapełniane do końca szklanki podkreślały tylko kryzys, jaki dotknął hotel, a być może cały Sharm czy nawet Egipt. Nie było też dystrybutora z kawą (ta była tylko dostępna w dzbankach), więc nie mieliśmy dobrej kawy. Jedzenie w większości było powtarzalne, niemniej codziennie pojawiało się jedno czy dwa nowe dania. Na osłodę tej słabej części hotelu można dodać, że restauracja była utrzymywana w czystości a kelnerzy nadrabiali uprzejmością, co przy 99% rosyjskiej obsadzie gości moża było uznać za warty podkreślenia sukces... :-) Przez cały tydzień pobytu tylko raz na zewnątrz pojawił się dodatkowy grill, więc nawet tutaj hotel nie rozpieszczał dodatkami. O przekąskach pomiędzy posiłkami wspomnę tylko z przyzwoitości, ponieważ wybór praktycznie nie istniał, a do jedzenia były tylko dostępne pozostałości (czytaj: kanapki) ze śniadania. Co prawda przy barze basenowym, sadząc po przygotowanym cieście, prawdopodobnie dostepne były również naleśniki, ale z braku ludzi nigdy nie widziałem, żeby tam cokolwiek się smażyło... Trochę więcej przekąsek było w części Beach (widziałem jakieś sałatki), ale w Vacation ten temat mocno zawodził.

    Wieczorem przed restauracją w Vacation.

         Nam oczywiście temat przekąsek nieszczególnie wadził, ponieważ w hotelu w ciągu dnia przebywaliśmy bardzo rzadko, niemniej jeśli ktoś zamierza spędzać tam całe dnie, może to być jakąś niedogodnością. Trudno mi jednak ocenić, jak temat wyżywienia w hotelu będzię wyglądał np. w okresie wakacyjnym (z zasłyszanych na miejscu informacji dowiedzieliśmy się, że wcześniej było tutaj zupełnie inaczej), ponieważ możliwe, że to tylko okres przejściowy i kiedy będziecie czytać te słowa, sytuacja może być zgoła inna. Ale jeśli nic się jednak nie zmieniło, to wyżywienie w Dreams Vacation określę jako bardzo skromne.


    Wróć Dalej