Gran Canaria
Teneryfa
• Księga Gości i komentarze • Strona Główna (c) xaltuton 2013 ![]() |
Gran Canaria Dojazd i hotel Dunas Mirador Maspalomas ![]() Jako zamiennik Egiptu przez moment pod uwagę braliśmy również Turcję, ale między innymi z racji terminu wyjazdu (druga połowa września), Kanary dawały większą szansę cieplejszej aury. Zostało tylko wybrać wyspę, co wcale nie okazało się takie łatwe... Polskie biura podróży loty kierują na cztery wyspy - Teneryfę, Lanzarote, Gran Canarię oraz Fuerteventurę. Wyspy te różnią się między sobą (np. Lanzarote jest najbardziej wulkaniczna, a Fuertaventura dysponuje fajnymi, piaskowymi plażami). Różnice oczywiście są znacznie większe bo dotyczą także np. pogody (Fuertaventura uważana jest za najbardziej wietrzną wyspę Kanarów, więc nam, nastawionym na nurkowanie, niezbyt to odpowiadało; inny przykład - północ Teneryfy czy Gran Canarii jest zazwyczaj nieco chłodniejsza i bardziej deszczowa (więcej o pogodzie napiszę później), ale też wielu innych aspektów. Dość powiedzieć, że Fuerta odpadła dość szybko (głównie z powodu wymienionego wyżej, chociaż przy okazji była niestety też najtańsza), zostały więc trzy. Lanzarote kusiła, ale po dokładnym wczytaniu się w charakterystyki wysp na placu boju zostały Teneryfa oraz Gran Canaria. I weź tu coś wybierz jak obie, wg opisów, oferują moc atrakcji :-) W wyborze nie pomagały też opisy miejsc nurkowych, bo tu i tu były ineteresujące nas miejscówki. I to wtedy chyba narodził się iście salomonowy pomysł - to nie kombinujmy już więcej, zwiedźmy po prostu obie! Jakoś tak od razu człowiekowi zrobiło się jeszcze weselej na duszy, oznaczało to bowiem dłuższy urlop oraz więcej przyjemności... :-) Nie było więc nad czym dłużej deliberować - plan zaklepany, tym bardziej, że mogliśmy dysponować dodatkowymi dniami wolnymi. Ale która wyspa pierwsza? I jakie proporcje czasowe? Teneryfa jest większa, to może dzień, dwa dłużej na niej? Wszystko trzeba było przemyśleć - dopasować do naszych planów nurkowych i umówionych przez internet terminów spotkań w Centrach Nurkowych, zaklepać samochody w jakiejś wypożyczalni, wybrać hotele, zgrać terminy no i... jakoś przemieścić się w odpowiednim czasie między wyspami. ![]() ... Tutaj pojawiła się pewna trudność. Jak zwykle nasze kroki skierowaliśmy do Itaki, z którą mieliśmy dobre doświadczenia. Lot na jedną wyspę ale powrót do Polski już z drugiej? Oj, ciężko będzie proszę państwa... co prawda miła Pani zobowiązała się nawet do osobistego zgłębienia tematu w samej centrali, ale finalnie, uprzedzjąc fakty, Itaka nie dała rady. W międzyczasie zaszliśmy więc do TUI. Tak, to jest możliwe, praktycznie nikt tak nie kombinuje z naszych klientów jak państwo, ale damy radę. I dali. Wyjazd mamy więc z TUI - lot na Gran Canarię, powrót z Teneryfy. TUI gwarantuje nam dwa loty (wbrew zasłyszanej potem opinii nie przepłacamy za cztery), dwa hotele oraz transfer z lotniska do hotelu i transfer z drugiego hotelu na kolejne lotnisko. W naszym zakresie leży jedynie przemieszczenie się między wyspami (TUI tego nie może zrealizować) oraz samodzielne dojechanie na Teneryfie do drugiego hotelu. Rezerwujemy też przez internet prom, bo cena przy przedpłacie jest dużo niższa, ale o szczegółach przeprawy promowej między Gran Canarią a Teneryfą będzie w osobnym opisie. ![]() Panorama pokoju 206 w budynku E (E206) Wczesnoporanny lot z Warszawy na Gran Canarię samolotem pełnym ludzi trwa ponad 5 godzin, na wyspie wita nas bardzo ciepła ale nie upalna aura. Niebo jest zaciągnięte chmurami... no tak, myślę sobie, przecież to nie Egipt, więc nie licz na zupełny błękit.. Transfer autobusem TUI przebiega sprawnie i po niecałej godzinie lądujemy na schodach hotelu Dunas Mirador Maspalomas. Hotelu jestem bardzo ciekawy - w prospekcie biura podróży wygląda oczywiście bardzo ładnie i kolorowo, ale to przecież tylko 3 gwiazdki więc nie oczekuję fanfar i czerwonego dywanu na nasze powitanie. Pierwsze wrażenie jest jednak bardzo pozytywne - schludna recepcja przez którą widać basen po drugiej stronie budynku, miła obsługa, czysto, fajne fotele dla oczekujących. Nieźle, może nie będzie tak źle i potem? :-) W tym miejscu należy się czytelnikowi wyjaśnienie, dlaczego wybraliśmy ten a nie inny hotel. Powody były w sumie dwa. Pierwszy - hotel na Gran Canarii ma być w miarę blisko Centrum Nurkowego, do którego będziemy prawie codziennie dojeżdżać, powód drugi - ma być relatywnie tani, bo ma nam służyć głównie za sypialnię. Hotel wybierała Aga - biernie się poddałem jej decyzji bez zbędnej analizy, zarejestrowałałem jedynie fakt, że w pokoju nie będzie klimatyzacji - i w sumie tylko tego najbardziej się obawiałem, zwłaszcza, że pomimo braku słońca było parnie i duszno. Ale trudno - mamy tu tylko spać, a może w nocy będzie przyjemniej... póki co dostajemy klucze do jakiegoś pokoju na piętrze. Nie ma tu co walczyć o jakiś spektakularny widok za oknem, bo niestety hotel leży daleko od plaży - w sumie jest wciśnięty pomiędzy uliczki w jakimś malutkim miasteczku. To też może budzić rozczarowanie, ale byliśmy tego świadomi przy wyborze i nie jest to dla nas w tym momencie żadnym zaskoczeniem. Wspomnę tylko, że zarówno CN jak i hotel wybieraliśmy na południu wyspy, co ponoć miało zapewnić ciut więcej słońca i mniej ewentualnych opadów. ![]() Widok z balkonu przy większej ogniskowej w kierunku środka wyspy... Pomimo tylko paru kondygnacji w budynku jest winda, więc jest łatwiej z bagażami, które tutaj sami sobie zanosimy/zawozimy. Pokój mamy od strony ulicy a nie basenów (tuż nad wejściem do recepcji) i, o dziwo, z balkonu po lewej stronie widzimy góry w centrum wyspy, a po prawej - daleko, daleko wydmy Maspalomas i ocean. Nie zależy mi zupełnie na tym co znajduje się za balkonem, ale naprawdę nie jest źle, by nie rzec - bardzo dobrze. Oczywiście szum ulicy mogłby być jak zawsze mniejszy, ale ogólnie spodziewałem się znacznie gorszych widoków. Myślę, że umiejscowienie pokoju jest zdecydowanie lepsze niż tych od środka kompleksu, gdzie okna będą skierowane na wewnętrzny dziedziniec z basenami. ![]() ... oraz w kierunku oceanu i wydm Maspalomas. Sam pokój jest duży, również łazienka z wanną robi korzystne wrażenie. Jest TV na biurku (niestety brak polskich kanałów), sejf (dodatkowo płatny, 14,70 euro za tydzień), lampki nocne, łóżko, dodatkowa kanapa i ława, a na balkonie mała suszarka do rozwieszania mokrych rzeczy, plastikowy stoliczek i dwa krzesła. Czystość i stan rzeczy na wyposażeniu pokoju bardzo dobre. Pierwsze wrażenie po wejściu? Jak na trzy gwiazdki - super. Jeśli chodzi o pokój to spokojnie mogłyby być i cztery... Oczywiście brakuje klimatyzatora na ścianie, za to na środku pokoju wisi piękny i duży wiatrak, który... nie działa :-) Kiepsko, trzeba będzie iść do recepcji i zgłaszać problem, bo w pokoju jest póki co bardzo duszno i otworzenie okien niewiele daje. Przy okazji wizyty na dole wykupujemy też na tydzień sejf. Dostajemy na kartce kod, który trzeba wbić w urządzenie, tylko że... ciężko to zrobić, jak sejf jest martwy. No tak, czas na wizytę w recepcji po raz drugi. Dostajemy zapewnienie, że w ciągu 10 minut ktoś przyjdzie i nareperuje zarówno wiatrak jak i sejf. Z moich pobieżnych obserwacji wynika, że w przypadku sejfu jest problem z zasilaniem, ale nic nie kombinuję i czekamy. Po kilkunastu minutach miłe zaskoczenie - ktoś puka. Niestety, angielski pana był bardzo mizerny, z kolei nasza znajomość hiszpańskiego nie obejmuje terminologii technicznej, więc z dogadaniem się był problem. Okazało się jednak, że będzie potrzebna jeszcze jedna wizyta, bo czegoś tam brakuje. I do wiatraka, i do sejfu. Kiedy ktoś będzie? Za godzinę... To już zaczyna mi się mniej podobać, ale nie mamy wyjścia i zabierając co cenniejsze rzeczy ze sobą, idziemy na obchód hotelu. Po powrocie ciągle nic nie działa, więc ponownie zgłaszamy to w recepcji... tak, technik już zaraz, zaraz będzie. Przyszli, może nie zaraz, ale dobrze, że w ogóle - tym razem we dwójkę. Z braku utrudnionej komunikacji prace trwają w ciszy, ale sejf za chwilę pika obwieszczając radośnie, że właśnie jest gotowy do pracy. Wiatrak jest bardziej oporny, chyba potrzebna będzie trzecia wizyta. Nie chcemy jednak tracić czasu na bezsensowne tkwienie w pokoju, więc umawiamy się, że nam go zrobią podczas naszej nieobecności... kiedy wróciliśmy do pokoju za jakiś czas, wiatrak już działał - kręcił się co prawda dość ospale tak, jakby już chciał odejść na emeryturę, ale zawsze to trochę mieszał powietrze w pokoju, więc już sobie odpuściliśmy dalsze narzekania - jest dobrze! ![]() W tle budynek, w którym mieścił się nasz pokój. Na 12 jesteśmy umówieni przy recepcji na odbiór samochodu. Wcześniej przez internet zaklepaliśmy trzydzwiowego Opla Corsę, którego mają nam podstawić pod hotel. Pomimo luźnego podejścia południowców do tematu czasu, pracownik firmy Cicar zjawia się w miarę punktualnie - 15 minut spoźnienia jest chyba bardzo dobrym wynikiem? Umowę na tydzień wynajmu podpisujemy w recepcji, dostajemy tutaj kluczyk do samochodu, a następnie miły pan wiezie nas na pobliski, "publiczny" parking, gdzie czeka na nas auto. Krótkie oględziny samochodu pod kątem uszkodzeń i już jesteśmy na Gran Canarii zmotoryzowani! Tutaj drobna, aczkolwiek ważna uwaga dotycząca parkingów wokół hotelu: jak wspomniałem wcześniej, hotel jest wciśnięty pomiędzy wąskie i jednokierunkowe uliczki, wzdłuż których co prawda są miejsca postojowe, ale po pierwsze zazwyczaj płatne, a po drugie i tak najczęściej zajęte. Znalezienie na takiej uliczne miejsca do zaparkowania za darmo graniczy prawie z cudem - nam raz się udało i to był jedyny cud na Gran Canarii. Sam hotel nie ma parkingu, na którym możemy za darmo zaparkować, więc jedyną praktyczną alternatywą zostaje parking, na którym odbieraliśmy auto z wypożyczalni. Znajduje się on z tyłu hotelu, ok. 2 minut piechotą, wychodząc z recepcji na prawo - i chociaż nie sprawia za dobrego wrażenia (żwir, dziury, duży uskok przy wjeździe z drogi, śmieci - właściwie jest to kawałek nieużytku za siatką), to ma trzy zalety - jest całodobowo otwarty, darmowy i bardzo duży, miejsca nie powinno zabraknąć. No i jest bardzo blisko hotelu, co warto podkreślić jeszcze raz. Wracając z parkingu do hotelu, po lewej stronie jest duży sklep spożywczy sieci SPAR z przyzwoitymi cenami, gdzie robiliśmy często zakupy. ![]() Jacuzzi nad basenem... Wróćmy jednak do samego hotelu - dysponuje on jedną dużą restaturacją, do której wchodzi się z pomieszczenia recepcji. Serwowane są w niej trzy główne posiłki, a więc śniadania, obiady oraz kolacje (śniadania: 8.00-10.30, obiady(lunch): 13.30-15.30 oraz obiado-kolacje: latem - 18.30-22.00, zimą - 18.30-21.00). W porze jedzenia przed drzwiami stoi obsługa i pilnuje, żeby na posiłki wchodzili odpowiednio ubrani ludzie, a nie np. w kapielówkach prosto z basenu. Jedzenie, po tygodniu pobytu, oceniam na smaczne - oczywiście, jak to bywa z jedzeniem, jedne lubimy bardziej drugie mniej, ale generalnie jest na tyle urozmaicone, że jest z czego wybierać. Restauracja jest czysta, jest czyściej niż w Egipcie (chociaż tam też nigdy na to szczególnie nie narzekałem). Moim zdaniem pewną rysą na obrazie restauracji jest fakt, że ludzi z HB na obiado-kolacji wydziela się do osobnego, odgrodzonego taśmą miejsca, więc tym samym nie można usiąść w restauracji gdzie się nam tylko spodoba. Teoretycznie, bo w praktyce widziałem jednak wyjątki, na ktore nie zauważyłem reakcji ze strony personelu. Wydzielone miejsca być może mają pomóc kelnerom w wyodrębnieniu z tłumu tych, którzy np. w porze lunchu nie mogą korzystać z napojów, a jednak w tłumie mogliby to nieuczciwie robić. Innego wytłumaczenia nie widzę, chociaż i to do mnie nieszczególnie przemawia. Niezależnie jednak od tego faktu, restauracja i jedzenie to mocny punkt hotelu Dunas Mirador Maspalomas. ![]() Widok na wewnętrzny dziedziniec hotelu. Inne atrakcje hotelu to przede wszystkim dwa zewnętrzne baseny i jacuzzi nad jednym z nich oraz dyskoteka czynna od 18.00 do 02.00. W holu przy recepcji stoi stół do bilardu oraz powieszony na ścianie jest duży telewizor, przed którym wieczorem gromadzi się trochę ludzi. Ponieważ hotel nie ma bezpośrdniego dostępu do oceanu, to parę razy dziennie gości na plażę wozi hotelowy bus. Nie znam jednak szczegółów, bo mieliśmy własny samochód i nie korzystaliśmy z tej oferty. Dodam jednak, że do plaży jest spory kawałek i raczej szkoda czasu na pokonywanie tej trasy pieszo. Jeśli chodzi o internet w hotelu to jest niestetny platny, obok hotelu jest też kafejka internetowa z cenami rzędu 1 euro/pół godziny :-) Drogo, ale spodziewając się takich właśnie cen wykupiłem w Polsce dodatkowy pakiet danych do internetu w krajach Unii Europejskich. Do sprawdzania prognozy pogody oraz od czasu do czasu do paru innych rzeczy wystarczyło. Podsumowanie Dunas Mirador Maspalomas? Pomimo, że tylko 3 gwiazdki, to porządny hotel. Zlokalizowany w dobrym miejscu na wypady na wyspę (wyjazd na autostradę to tylko chwila), chociaż znacznie by zyskał, gdyby leżał bliżej plaży. |
|