• Parę słów wstępu
  • Zarys wycieczki
  • Titanic Beach i okolice
  • Styczniowa aura
  • Lokalne atrakcje
  • Porady ogólne

  •    Księga Gości i komentarze

    Strona Główna

    (c) xaltuton 2013
    HURGHADA

    Zarys wycieczki




    Egipska część Sahary widziana z pokładu samolotu.
           Jeśli wydaje Ci się, że z łatwością wyjedziesz do Egiptu na przyjemne, tygodniowe wakacje między świętami, a nowym rokiem, to się możesz przeliczyć. Szczególnie jeśli masz problemy z decyzyjnością i lubisz wszystko planować. Otóż w okresie tym wycieczki typu last minute znikały jak młode owieczki w stadzie wygłodniałych wilków. Nasz plan był prosty - po wstępnym zapoznaniu się z możliwościami Egiptu, wykupić wycieczkę po świętach u lokalnego pośrednika, spędzić sylwester za granicą i powrócić zrelaksowanym i wypoczętym (o ile można w ogóle wypocząć w tydzień...). Niestety, zanim zapoznaliśmy się z ofertą jakiegoś biura podróży, ta znikała, a my ciągle musieliśmy przesuwać dzień wylotu (i jednocześnie urlop...). W końcu się udało ostatnim rzutem na taśmę, niestety, na zagraniczny sylwester nie było już szans. I to jest właściwa odpowiedź na pytanie, a dlaczego właściwie Hurghada... Pierwotnie miał być Sharm, ale niestety trzeba było brać co jest albo wracać do pracy... dużo w tym wszystkim było przypadku, ale ostatecznie wyjazd doszedł do skutku. Trafiło na Itakę i jej ofertę w hotelu Titanic Beach Spa & Aqua Park.

    Hotelowe wybrzeże Hurghady.
           Przed wyjazdem postanowiliśmy zrobić jeszcze małe zakupy: sprzęt do snurkowania na rafach koralowych - rurka, maska, płetwy (woleliśmy wziąć własne, wyobraziliśmy sobie bowiem te miliony turystów pływających w udostępnianym na wycieczkach sprzęcie i dodaliśmy do tego "zamiłowanie Egipcjan do higieny"...), piankę do nurkowania (zimą w Egipcie może się przydać, ale o tym w dziale o pogodzie), buty do ochrony stóp podczas kąpieli w morzu (bardzo ważne!), apteczkę polsko-egipską - wodoodporne plastry, wodę utlenioną, Autan (po zapoznaniu się ze skargami pogryzionych w pokojach hotelowych), tabletki od bóli wszelakich, saszetki typu gripex (na wszelki wypadek), a "deser", czyli leki na biegunkę planowaliśmy kupić na miejscu, ponieważ według niepotwierdzonych źródeł, tubylcze są skuteczniejsze, alkohol - 20% i więcej - dowiedzieliśmy się, że by uniknąć tzw. "zemsty faraona", zalecanymi trunkami są Coca-Cola i wysokoprocentowy alkohol. Nie jestem przekonany, czy to ma potwierdzenie w faktach czy to zwykłe urban legends powtarzane z ust do ust, ale wiadomość dotycząca coli może ucieszyć dzieciaki :-)
           Masa łączna ponad 60 ton, w tym 2 tony bagażu, prawie pełny pokład ludzi, paliwa 16 ton i oto 3 stycznia wystartowaliśmy z Katowic czarterowym Boeingiem 737-400 do Egiptu. Czas przelotu około 4 godzin (powrót trwał godzinę dłużej z powodu silnego (130 km/h) czołowego wiatru). Na miejscu lądujemy bez opóźnień, czas na zegarkach ustawiamy o godzinę do przodu.

    Kompleks hotelowy Titanic Beach i Titanic Palace widziane
    przez brudną szybę Boeinga. Tuż przed lądowaniem.
           Chociaż lotnisko w Hurghadzie niewielkie, po przylocie chaos na nim dość spory. Ludzie ustawiają się w jakieś kolejki, ale nie są to kolejki do odprawy, ale jak się okazuje - po wizę (zaraz po lewej stronie po wejściu do budynku). Wcześniej jednak trzeba dostać od człowieka reprezentującego biuro podróży małą kartkę do wypełnienia - imię, nazwisko, data urodzenia, nr paszportu itd. Z wypełnionym blankietem stajemy w kolejkę i za 15 dolarów wykupujemy wizę egipską. Nastepnie udajemy sie do odprawy, gdzie zabierają nam wcześniej wypełniony kwit i pieczętują w paszporcie wklejoną wizę. Tutaj dwie uwagi: pierwsza - warto mieć długopis pod ręką, bo tam niestety ich nie rozdają oraz druga - opłata za wizę. Jak wspomniałem kosztuje 15$ amerykańskich, muszą to być banknoty wyprodukowane po roku 1996, gdyż jeśli będziemy mieć starsze, zwyczajnie ich nam nie przyjmą (co też zresztą miało miejsce w przypadku jednego Polaka stojącego w kolejce przed nami). Raczej nie probowałbym płacić egipskimi funtami, gdyż nie można ich wywozić z kraju, więc skąd niby mielibyśmy je mieć zaraz po przylocie? :-) Nie jestem pewien na 100%, ale prawdopodobnie da się też zapłacić euro, gdyż waluta ta jest jak najbardziej akceptowalna w Egipcie.


           Po odprawie odbieramy bagaże i kierujemy sie do wyjścia z budynku. Tutaj w holu stoją ludzie z biur podróży i kierują nas do odpowiednich autobusów. Tak naprawdę dopiero już po wyjściu z lotniska pojawia się rezydentka Itaki, co uważam za minus, zwłaszcza w przypadku ludzi, którzy nie znają angielskiego.
           Autobus rozwozi ludzi po hotelach, my wysiadamy w końcu przy Titanic Beach Spa & Aqua Park...


    Wróć Dalej